Deorbitacja satelitów jest dzisiaj coraz częściej poruszanym tematem. Ma to związek z rosnącą ilością kosmicznych śmieci znajdujących się na niskich orbitach okołoziemskich. Obiekty te stanowią m.in. moduły rakiet wielostopniowych, nieczynne satelity oraz drobne elementy, które powstały w wyniku zderzeń satelitów.
W konsekwencji powstaje mnóstwo małych elementów, które krążąc po orbicie zagrażają działającym satelitom. Prowadzi to do zwiększonego ryzyka wystąpienia tzw. “syndromu Kesslera”. Jest to zaproponowany przez pracownika NASA Donalda J. Kesslera scenariusz, według którego śmieci kosmicznych będzie wciąż przybywać – i to w tempie wykładniczym, ze względu na wtórne kolizje. Bez sprawdzonych sposobów na uniknięcie kolizji lub deorbitację, loty w kosmos mogą stać się tylko historią.
Gdyby wszystkie urządzenia wysyłane w kosmos posiadały systemy deorbitacyjne, można by zapobiec takim niefortunnym zdarzeniom. Już na początku lat 2000. studenci Politechniki Warszawskiej myśleli o rozwiązaniu tego problemu.